Forum  Strona Główna


[NZ] Upadek Cephiro (MKR/Slayers/VPM + inne)

 
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dzieła stu i jeden światów
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
LunarBird
pisarz początkujący
pisarz początkujący


Dołączył: 27 Gru 2008
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5


PostWysłany: Sob 19:36, 27 Gru 2008    Temat postu: [NZ] Upadek Cephiro (MKR/Slayers/VPM + inne)

Crossover w świecie Magic Knight Rayearth z dorzuconymi elementami Slayers, Vampire Princess Miyu, Death Note, Sailormoon, Mai HiME i trudno powiedzieć czego jeszcze, bo jest on-going XD Dwie postacie niekanoniczne, Kilka postaci kanonicznych też jest lekko zmodyfikowanych (nowe zaklęcia itp). Zaczyna się słodko jak na Rayearth przystało, ale słodycz dość szybko się ulotni, więc się nie bójcie czytać nawet jeśli początek wam nie przypadnie do gustu. Enjoy!

Rozdział 1

Ostrzeżenie


Był pogodny sobotni poranek. Wieża Tokijska o tej porze dnia była niemal pusta. Na środku tarasu obserwacyjnego stała samotna postać. Niska, rudowłosa dziewczyna wyglądała przez okna. Coś ją trapiło - to nie ulegało wątpliwości. Szesnastoletnia obecnie Hikaru Shidou nic się nie zmieniła przez ostatnie półtora roku. Nadal wyglądała na jedenastolatkę. Wprawne oko dostrzegłoby jednak zmiany w jej sylwetce. Hikaru powoli stawała się kobietą, choć nie było to tak widoczne, jak w przypadku większości jej rówieśniczek.

Dziewczyna przeniosła się myślą do tamtego dnia, gdy na Wieży Tokijskiej niewiarygodnym zbiegiem okoliczności spotkały się wycieczki szkolne trzech odległych szkół. Gdyby nie to, ona sama prawdopodobnie nigdy nie zdołałaby spotkać się i zaprzyjaźnić z Umi i Fuu. Umi Ryuuzaki - wysoka, niebieskowłosa i niebieskooka dziewczyna o ostrym języku i ciele modelki - chodziła do elitarnej, prywatnej szkoły dla dziewcząt. Uczęszczała też na lekcje szermierki. Natomiast Fuu - spokojna i zrównoważona blondynka w okularach - była uczennicą prywatnego liceum dla osób wybitnie zdolnych i interesowała się łucznictwem. Rodzice Umi i Fuu byli ludźmi znanymi i bogatymi, Hikaru natomiast była w miarę zwykłą uczennicą. Tyle tylko, że jej rodzina prowadziła prywatną szkołę sztuk walki. Ich życie się zmieniło na zawsze. Zostały bowiem przeniesione do innego, równoległego świata, który znalazł się na krawędzi katastrofy. I to na ich barkach spoczęła odpowiedzialność za ratunek.

Wieża Tokijska od tamtego pamiętnego dnia stała się dla niej samej i jej dwóch najbliższych przyjaciółek miejscem szczególnym. Miejscem, przypominającym zarówno radość ich przyjaźni, jak i ból związany z misją, jaką im przyszło wypełnić w Cephiro. Myślały, że ich zadanie jest proste. Złocistowłosa dziewczynka, księżniczka Emeraude - Filar Cepiro, wezwała ich, bowiem została porwana przez kapłana Zagato. Ale prawda okazała się inna. Emeraude tak bardzo zakochała się w Zagato, że nie była w stanie wypełniać obowiązków Filaru i modlić się za Cephiro - co spowodowało katastrofę. Nie wezwała Magicznych Rycerzy, aby ją ocalili. Wezwała ich, aby ją zabili. Śmierć Emeraude była bowiem warunkiem pojawienia się następnego Filaru. Hikaru nigdy tak do końca nie zdołała sobie tego wybaczyć. Wiedziała, że z Umi i Fuu jest tak samo. W trakcie drugiej wizyty - dokładnie rok od pierwszej - zdołały już realnie pomóc mieszkańcom Cephiro i zażegnać groźbę inwazji przez trzy sąsiednie kraje: Chizetę, Autozam i Fahren. Udało im się nawet niedosżłych agresorów zamienić w przyjaciół. Sama Hikaru została nawet wybrana na Filar i rozłożyła odpowiedzialność za Cephiro na barki wielu osób - co gwarantowało, że smutna historia księżniczki Emeraude nigdy więcej się nie powtórzy. Tragiczna legenda Magicznych Rycerzy zraniła jednak bardzo wiele serc, nie wyłączając samych mieszkańców Cephiro. Chyba właśnie dzięki temu łączyła ich wszystkich tak serdeczna przyjaźń.

Od czasu walki z Autozamem, Chizetą i Fahrenem były w Cephiro niemal co tydzień. Fuu już w czasie pierwszej wizyty zakochała się z wzajemnością w przystojnym młodszym bracie księżniczki Emeraude, Ferio. Umi dopiero w czasie drugiej wizyty zaczęła zwracać baczniejszą uwagę na młodego mistrza przywołań, Ascotta, który podczas pierwszej wizyty był niemal dzieckiem i nadspodziewanie szybko wydoroślał w czasie jej nieobecności. Sama Hikaru lubiła spędzać czas z Lantisem, młodszym bratem Zagato, oraz pielęgnowała Eagle'a, głównodowodzącego wojsk Autozamu. W końcu fakt długiej niedyspozycji Eagle'a był skutkiem ich pojedynku o pozycję Filaru - a zatem była to jej wina. To był wspaniały czas. Widok szczęścia mieszkańców Cephiro niemal zaleczył rany w ich sercach. A teraz głowę młodej obrończyni Cephiro znów wypełniły niespokojne myśli. Miała bardzo złe przeczucia. Dlatego właśnie - wbrew swoim zwyczajom - wysłała do obu koleżanek nagłego SMSa. Musiała z nimi koniecznie porozmawiać.

Pogrążona w rozmyślaniach Hikaru nie zauważyła pojawienia się na tarasie widokowym dwóch innych dziewcząt: niebieskowłosej o figurze modelki oraz blondynki w okularach. Ta niebieskowłosa uśmiechnęła się łobuzersko, zamierzając widocznie wypłatać jakiś figiel swej zamyślonej koleżance, ale blondynka uprzedziła ją i dotknęła ramienia rudej. Dotknięta podskoczyła przestraszona.
- Ziemia do Hikaru! - zakomunikowała niebieskowłosa.
- Umi! Fuu! Tak się cieszę, że was widzę! - uśmiechnęła się Hikaru.
- Też się cieszymy - zapewniła niebieskowłosa Umi. - Ale mówiąc szczerze to obie martwiłyśmy się o ciebie.
- O co chodzi, Hikaru? - zapytała rzeczowo Fuu poprawiając okulary. - Chciałaś się z nami widzieć tak nagle. Co się stało?
- Nie codzień się dostaje takie SMSy w środku nocy - Umi przeczesała dłonią swoje długie, proste włosy.
Hikaru z jakiegoś powodu bardzo się zainteresowała czubkami swoich butów.
- Ja... być może się pośpieszyłam... Przepraszam...
Umi ujęła się pod boki.
- Tylko mi nie mów, że jechałam taki kawał drogi na darmo - udała oburzenie i żartobliwie pogroziła koleżance palcem. - Nic z tego, wiewiórko! Masz mi natychmiast powiedzieć, co cię gryzie. I nie chodzi mi o tego twojego psa.
- Hikari nigdy mnie nie gryzie! - oburzyła się "wiewiórka".
Fuu, która miała zwyczaj przypatrywania się rozmowie z boku, uznała za stosowne ponownie wtrącić swoje trzy grosze.
- Umi tylko próbuje z ciebie wyciągnąć, dlaczego byłaś taka wystraszona - stwiedziła poważnie. - Ten SMS nie brzmiał dobrze. Obie dobrze wiemy, że lubisz brać wszystko na siebie, więc musiało się stać coś naprawdę poważnego.
- Ja... miałam ostatnio sny... - powiedziała z wahaniem Hikaru.
Umi poczuła, że trafia ją nagły, jasny szlag. Czy ta mała wiewiórka miała jakiekolwiek pojęcie, jak ją - Umi - nastraszył ten nagły SMS? I wszystko z powodu jakiegoś tam snu!
- Ściągasz mnie taki kawał BO MIAŁAŚ SEN?! - jej oczy wręcz ciskały gromy. - A zadzwonić i pogadać nie mogłaś?
- ...o Cephiro... i księżniczce Emeraude... i kimś jeszcze... - dokończyła Hikaru z miną niesprawiedliwie skrzyczanego szczeniaka.
Fuu zmarszczyła nieznacznie brwi. Umi nie miała jej zdaniem racji. Hikaru została wybrana ostatnim Filem Cephiro. Formalnie wyrzekła się swej władzy, ale nadal pozostawała istotą o najsilniejszej woli w kraju, gdzie właśnie wola o wszystkim decyduje. Jej sny mogły się łatwo okazać czymś więcej, niż tylko koszmarami.
- Umi, nie denerwuj się tak - upomniała koleżankę. - Co ten ktoś robił? - zwróciła się do Hikaru. - Jak wyglądał?
- Skrzywdził cię? Albo nas? - zainteresowała się Umi, która zdołała nieco ochłonąć.
Fuu jak zwykle umiała trzeźwo spojrzeć na sprawy. Ta mała wiewiórka i tak daleko za często zamykała się w sobie ze swoimi problemami. Krzyki i wybuchy gniewu zdecydowanie nie były dobrym rozwiązaniem.
- Ja... niewiele pamiętam... - Hikaru wyglądała w tej chwili jak smutny psiak ze stulonymi pokornie uszkami. - Pamiętam słowa księżniczki Emeraude. Te, które wszystkie pamiętamy. Widziałam ją we śnie, kiedy pojawiła się przed nami otoczona złocistym blaskiem i zawołała: "Proszę, ocalcie ten świat, Cephiro! O , Legendarni Magiczni Rycerze!" A potem w tym śnie czas jakby się zatrzymuje... i patrzę księżniczce prosto w oczy... i nie mogę oderwać wzroku. Mija chwila i orientuję się, że to nie jest księżniczka Emeraude, tylko jakiś dziwny mężczyzna, którego nie znam. Jest ubrany w czerń i okryty czarnym płaszczem. I ma takie same złociste oczy jak księżniczka Emeraude. Ale jego spojrzenie jest inne. To jest tak... jakby on przebijał mnie na wylot tym spojrzeniem. Boję się go nawet teraz. A potem on mówi do mnie, że Cephiro jest w niebezpieczeństwie. Rozglądam się i widzę Cephiro takim, jakim było w czasie naszej drugiej wizyty. Zniszczona, skalista pustynia. Widzę Lantisa. Wznosi miecz. Uderza piorun i się budzę. Szczegóły czasami się zmieniają, ale ogólnie sny są mniej więcej podobne. To trwa niemal dzień w dzień od tygodnia. Więc pomyślałam, że może coś się stało w Cephiro.
- To nie wygląda dobrze - przyznała Umi. - Miałaś rację, Hikaru. Przepraszam, że krzyczałam.
Szczerze żałowała niedawnego wybuchu. Ostatecznie były przyjaciółkami, więc odległości nie powinny wiele znaczyć.
- Powinnyśmy sprawdzić, co się tam dzieje - oceniła Fuu.
"Patrzcie ją, jaka rozsądna!" - pomyślała sarkastycznie Umi. - "Już ja wiem, do kogo ty się tak śpieszysz..."
- No tak, nie masz przypadkiem randki z Ferio? - zapytała z niewinną minką.
- Tak jak i ty z Ascottem - odparowała spokojnie Fuu.
"Tu mnie ma" - przyznała szczerze w myślach Umi. - "A właśnie, żebym nie zapomniała..."
- Skoro już jesteśmy przy facetach... - ujęła się pod boki. - Jak to właściwie jest z tobą, Eagle'em i Lantisem?
- Jak to jak? - nie zrozumiała Hikaru. - Jesteśmy przyjaciółmi.
- Przyjaciółmi? - niebieskowłosa bystro wpartywała się swojej niskiej koleżance w oczy. - I dlatego mówiłaś, że mogłabyś wyjść za niego za mąż? Mam rozumieć, że i za innych facetów w Cephiro chcesz wyjść? Bo zapowiadam ci, że przyjaźń przyjaźnią, ale jak coś będzie na rzeczy między tobą i Ascottem, to was oboje osobiście uduszę, ugotuję na wolnym ogniu i powieszę na najwyższej wieży zamku na postrach innym.
- Jesteś naprawdę zazdrosna o Ascotta - uśmiechnęła się sugestywnie Fuu.
Umi rzuciła jej zirytowane spojrzenie. Kto jak kto, Fuu powinna rozumieć sytuację.
- To nie jest zabawne! - upomniała przyjaciółkę.
- Przecież wiesz, że nie lubię Ascotta w TAKI sposób... - powiedziała nieśmiało Hikaru.
- Czyli Lantisa i Eagle'a lubisz "w taki sposób"? - drążyła temat Umi.
- No, lubię być z nimi i w ogóle... - Hikaru mieszała się coraz bardziej.
Fuu milczała, topiąc w swojej rudowłosej przyjaciółce spojrzenie godne samego Obi Wana Kenobiego.
- Nie o to chodzi, czy "lubisz być z nimi i w ogóle", Hikaru - odezwała się niecierpliwie Umi. - Fuu, na litość boską! Ty nie próbuj użyć Mocy, tylko mi pomóż przemówić jej do rozumu!
- Nie jestem pewna, czy to, co czujesz do Eagle'a i Lantisa, jest tym samym uczuciem, które ja czuję do Ferio, Hikaru - wtrąciła cicho Fuu. - Odnoszę wrażenie, że w tej chwili lubisz ich tak, jak siostrzyczka lubi starszych braci.
- Hikaru, naprawdę kochać można tylko jednego chłopaka - powiedziała poważnie Umi. - Mówiąc "kocham cię" im obu bez zastanowienia ranisz ich uczucia. Bo jak ktoś rozmawia z tobą o ślubie, to nie wystarczy mu bycie przyjacielem.
- A tak w ogóle, to skąd wy wiecie o mojej rozmowie z Lantisem? - zapytała Hikaru, najwidoczniej po to, by zmienić temat. - Czy to Lantis wam o niej powiedział?
- Nie, Lantis nic nie pisnął - Umi nie dała się zbić z pantałyku. - Ale ściany mają uszy. W każdym razie moim zdaniem powinnaś sobie to wszystko poukładać. Mam na myśli, że nie możesz się całować z nimi oboma na raz, tylko z jednym. Zwłaszcza, że Eagle chyba wcale się nie rwie do całowania ciebie. Ostatnio zresztą sporo czasu spędzał z Tartą z Chizety. Przynajmniej takie mnie doszły słuchy.
- Ca... łować... się? - Hikaru poczerwieniała i dotknęła dłonią swoich ust w zamyśleniu.
Umi pokręciła głową. Naiwność Hikaru była klasą sama dla siebie. Jak można mieć szesnaście lat i nie mieć pojęcia o pocałunkach? Ascott był taki sam, ale przecież dorósł raptem parę miesięcy temu. I to specjalnie dla niej. Możliwość zmiany wyglądu siłą woli była zresztą jedną z wielu osobliwości Cephiro.
- Moim zdaniem z Eagle'a i Tarty byłaby doskonała para - klasnęła w ręce Fuu. - Ona energiczna, on spokojny i sprowadzający ją na ziemię.
Szczerze powiedziawszy, nie była wcale pewna, czy Umi wybrała właściwy sposób na uświadomienie Hikaru. Obawiała się, że nadmiar krytyki może w tym przypadku bardziej zaszkodzić nić pomóc.
- Rozmawia dużo z Tartą, bo Chizeta pomaga oczyścić atmosferę na Autozamie - powiedziała smutno Hikaru.
- Ejże, czyżbyś była zazdrosna? - czujna Umi jak zwykle była na posterunku.
- No coś ty! - Hikaru zaśmiała się nerwowo. - Zresztą Tarta od samego początku nie bardzo lubiła Eagle'a. Cieszę się, że udało im się dogadać ze sobą.
Fuu uśmiechnęła się lekko. Było do przewidzenia, że uczucia Hikaru okażą się bardziej poplątane, niż to się na pozór wydawało. Niemniej może ta cała rozmowa miała jednak jakiś sens.
- Ta dziewczyna momentami po prostu nie wie, co mówi... - Umi pokręciła głową z niedowierzaniem.
Fuu natomiast doszła do wniosku, że co za dużo, to niezdrowo. Niech Hikaru przemyśli to, co już jej powiedziały.
- Przepraszam, że się wtrącę - odezwała się poważnie - ale w takim tempie to nie tylko nie zdążymy na śniadanie w Cephiro, ale i kolację przegapimy.
- No właśnie! - Hikaru skwapliwie wykorzystała okazję, by uciec spod gradu pytań Umi i z właściwym sobie entuzjazmem złapała swoje najlepsze przyjaciółki za ręce.
- Na teraz ci odpuszczę - mruknęła Umi - ale jak jeszcze raz walniesz w rozmowie z Lantisem albo Eagle'em takie głupstwo, to tak cię skrzyczę, że aż ludzie z Cephiro się będą dziwili, czemu tak grzmi. Myśl, co mówisz, dziewczyno! Daję słowo, jak Mokona zniknął, to ty zajęłaś jego miejsce. Chwili spokoju człowiek nie ma.
W oczywisty sposób zapominała, że tylko ona sama miała z Mokoną kłopoty. A to mogło oznaczać, że wina nie leży po stronie Mokony.
- Spokojnie, Umi, pomyśl o Ascotcie - poradziła Fuu.
Umi spojrzała na koleżankę spode łba, ale nic nie powiedziała. Dziewczyny zamknęły oczy i skoncentrowały się. Podłoga wymknęła im się spod nóg. Znajome uczucie zawieszenia w powietrzu. Ale już po chwili poczuły pod sobą kamienną posadzkę holu w Zamku Cephiro.

* * *

Powitał ich głos guru Clefa. Był on ubrany w biały strój o wyglądzie zdradzającym wysoką pozycję w Cephiro.
- Witajcie w Cephiro! - powiedział.
Obok niego stali Ferio i Ascott. Pierwszy z nich był ubrany na biało w sposób nieco podobny do stroju Clefa. Drugi nosił biało-zieloną szatę mistrza przywołań oraz charakterystyczny czepek. W głębi opierał się o ścianę Lantis w czarnej zbroi z szerokimi naramiennikami. Był on jedynym w tym kraju Cailem, czyli magicznym szermierzem. Eagle'a, Rafagi i Caldiny nie było. Dziewczęta jeszcze się nie zdążyły zorientować w sytuacji, gdy odezwał się jeszcze inny głos. Głos, który wstrząsnął Hikaru. Cichy, ale wyraźnie słyszalny głos z jej snów.
- Miło mi was poznać, Legendarni Magiczni Rycerze!
Na skraju platformy, tuż nad niezmierzoną przepaścią stał wysoki, brązowowłosy młodzieniec o ciemnoniebieskich oczach i w czarnym stroju. Jego ubranie nie było pancerzem wojownika, jak strój Lantisa, lecz nieznajomy nie wyglądał jednocześnie na kogoś, kogo można pokonać mieczem. Hikaru zadrżała na jego widok i cofnęła się o krok. Umi i Fuu odruchowo ją zasłoniły.
- Hikaru? - Lantis w jednej chwili był przy niej.
- K-kim... jesteś? - wykrztusiła Hikaru patrząc na tajemniczą postać.
- Przyjacielem - powiedział sucho nieznajomy.
Nagle jego oczy zajaśniały krwistoczerwonym blaskiem, po czym cofnąwszy się o krok spadł w otchłań. Dziewczęta podbiegły tam, ale po nieznajomym nie było już ani śladu - zupełnie, jakby rozpłynął się w powietrzu.
- Musicie wybaczyć Claiho - powiedział Clef. - Wiele mu zawdzięczamy, ale bywa niezbyt rozmowny. Chodźmy do sali tronowej. Mam wam wiele do opowiedzenia.
Atmosfera była ponura. Przez całą drogę nikt się nie odezwał. Na miejscu czekali na nich Pressea, Caldina i Rafaga. Szaty Pressei były lekkie i zwiewne, zupełnie nie nadające się do walki. I nic dziwnego, zbrojmistrzyni nie miewała raczej potrzeby walczyć. Caldina była ubrana w swoją firmową białoróżową szatę iluzjonistki. Strój ten doskonale podkreślał bujne kształty, których kobieta bynajmniej nie krępowała się eksponować. Stojący obok niej Rafaga wyglądał przez to w swoim ciemnym pancerzu szermierza nawet bardziej męsko niż zazwyczaj. Lantis i tym razem stanął tuż obok Hikaru. Ascott i Ferio poszli w jego ślady, zajmując miejsca obok Umi i Fuu. Kilka chwil zajęły powitania. Potem przyszła pora na poważniejsze tematy.
- Miałam... sen... - zaczęła nerwowo Hikaru.
Nie czuła się dobrze na myśl o ponownym opowiadzeniu swoich koszmarów.
- Wiemy już, Hikaru, nie musisz nic mówić - uspokoił ją guru Clef. - To Claiho dał wam znać, byście się pośpieszyły. Cephiro ma kłopoty. Nie mamy nikogo poza wami, do kogo moglibyśmy się zwrócić. Eagle, Tarta, Tatra i Aska już są w drodze. Ale to wy jesteście najsilniejszymi wojowniczkami w Cephiro.
- Nie było nas tylko tydzień! - zdenerwowała się Umi. - Co się mogło stać w tydzień!
- W tydzień całkiem dużo może się stać - zmitygowała ją Fuu.
Ferio nieznacznie objął Fuu, czego dziewczyna mu nie broniła.
- Cephiro zostało zaatakowane przez potwory - powiedział poważnie. - Nikt w Cephiro nic o nich nie wie. Nikt, poza Claiho. To on nam uświadomił zagrożenie. Niestety to nie jest wróg tak oczywisty, jak normalne potwory.
- Co masz na myśli, Ferio? - zapytała zaniepokojona Hikaru.
- Normalne potwory pojawiają się i atakują - odezwał się Rafaga. - Ale te stwory są inne. Szukają słabości w ludzkich sercach i zamieniają ludzi w narzędzia. Często zasłaniają się swoimi ofiarami jak tarczą i udają kogoś innego, niż są. Są wszędzie i nigdzie zarazem. Claiho nazywa je shinma. Nie powinno ich tu być. Eagle, Tarta i Tatra już wyruszyli z Autozamu, będą tu jutro lub pojutrze. Aska ma bardzo dużo pracy w Fahren, ale zapowiada, że będzie tu tak szybko, jak tylko zdoła.
Twarz Lantisa była nieprzenikniona. Hikaru jednak odniosła wrażenie, że górujący nad nią magiczny szermierz ma złe przeczucia. Z jakiegoś powodu poczuła nagłą ochotę, by się do niego przytulić, ale na myśl o obserwujących ją znajomych zawstydziła się i zrezygnowała z tego pomysłu. Chyba właśnie takie zachowanie miała na myśli Fuu. Hikaru była najmłodszą z trojga rodzeństwa. Bycie rozpieszczaną przez ludzi sobie bliskich było dla niej czymś naturalnym. Dlatego nie potrafiła za bardzo zrozumieć, co niewłaściwego Fuu mogła widzieć w tym, jak traktowała Eagle'a i Lantisa. Z drugiej strony Fuu musiała mieć swoje powody.
Hikaru dała spokój rozmyślaniom i postarała się skupić na rozmowie.
- Dobra wiadomość jest taka, że to nie jest normalna wojna - mówił guru Clef. - To coś, co Claiho nazwał crossoverem. Zderzenie światów. Coś takiego zdarza się niezmiernie rzadko, gdy kompletnie osobne wszechświaty zaczynają łączyć się w jedno. Wystarczy pozbyć się wszystkich shinma, a czas i przestrzeń powrócą na swoje miejsce. Zła wiadomość jest taka, że crossovery bywają zaraźliwe. Claiho mówi, że nie wiadomo, czy shinma nie są tylko początkiem lawiny. Krótko mówiąc: jest źle. Nie wiemy dokładnie, o co tu chodzi. Claiho zapewne nie omieszka wam wszystkiego wyjaśnić w swoim czasie.
Umi prychnęła ze zniecierpliwieniem, jakby samo imię nieznajomego budziło jej gniew. Lantis posłał jej ponure spojrzenie. Najwidoczniej ten typek nie tylko jej się nie podobał.
- Claiho wspominał, coś o innym crossoverze, który wydarzył się jakiś czas temu - uzupełniła Caldina. - Mówił, że tam początkowe objawy były podobne i omal nie skończyło się zniszczeniem dwóch wszechświatów. Tym razem najwidoczniej to Cephiro jest na celowniku. Ale Claiho mówi, że jeśli Cephiro zostanie opanowane, sąsiednie światy, w tym wasz, również zostaną zniszczone. Cephiro ma zdaniem Claiho największe szanse obrony, ale też jednocześnie jego opanowanie daje największe korzyści. Przecież silna wola jest potęgą w Cephiro.
Umi nie skomentowała, ale łatwo było wyczytać z jej twarzy, że spodziewa się najgorszego. Fuu z kolei spojrzała na Ferio. Książę Cephiro uśmiechnął się łobuzersko, jakby chciał jej dać so zrozumienia, że ze wszystkim sobie poradzi.
- Guru Clefie! - powiedziała zdecydowanie Hikaru. - Nasze zbroje!
Fuu i Umi skinęły głowami i oddaliły się o krok od swych partnerów. Od czasu walki z Autozamem, Cizetą i Fahrenem były w Cephiro niemal co tydzień. Wszyscy ich tutejsi przyjaciele wiedzieli, że Magiczni Rycerze nigdy nie cofną się przed walką w obronie Cephiro.
- Nie ukrywam, że właśnie na to miałem nadzieję - rozchmurzył się guru Clef i uniósł laskę. - ACCEPT! MAGICZNY DAR!
Ogień, woda i wiatr pod wpływem czaru Clefa zamieniły się w lśniące zbroje trójki Magicznych Rycerzy. Na pozór te pancerze nie umywały się do potężnych napierśników Lantisa i Rafagi, a jednak kryła się w nich niezwykła moc. Stój Hikaru był czerwony, Umi była ubrana na niebiesko, Fuu zaś na zielono. Ledwie zgasł blask zaklęcia, a już Pressea rzuciła swoje, przywołując trzy ostrza z Escudo. Hikaru trzymała w dłoni jednoręczny miecz z czerwonego metalu, zdobiony w ogniste motywy. Miecz Umi był wąski i ostry, jakby stworzony do pchnięć, zaś jego niebieską rękojeść ozdabiał wizerunek smoka. Fuu trzymała w dłoni potężny, zielony miecz dwuręczny, który mierzył ponad półtora metra! Mimo to dziewczyna dzierżyła śmiercionośne ostrze bez najmniejszego wysiłku. Magiczni Rycerze z radością przejrzeli się w lśniących ostrzach, witając w duchu swoje Boskie Maszyny. Po chwili miecze zajaśniały i zniknęły.
- Jedno pytanie - powiedziała Umi wzorem swoich koleżanek odsyłając swoją broń do ornamentu na rękawiczce. - Co to za typek, ten Claiho?
Obecni popatrzyli po sobie, jakby nie byli pewni, co odpowiedzieć.
- Niewiele o nim wiemy - przyznał Ferio. - Ale jak dotąd on najlepiej sobie radzi w walce z shinma.
- Jedno wiem na pewno - odezwał się ponuro Lantis. - To potężny wojownik i bezlitosny morderca.
magiczny szermierz nigdy nie bawił się w dyplomację, ale to było ostre stwierdzenie nawet jak na niego.
- Lantis walczył z Claiho zaraz po tym jak zjawił się on w Cephiro - wyjaśnił Rafaga na widok zdumionych spojrzeń trzech przyjaciółek. - Claiho błyskawicznie posłał go na kolana.
- Gdyby nie Ferio i Rafaga, zostałbym posłany nie na kolana, tylko do trumny - skrzywił się Lantis.
Umi i Fuu zakryły usta rękami w szoku. Ich mała koleżanka spojrzała w górę i zatopiła niespokojne spojrzenie w oczach przewyższającego ją niemal dwukrotnie wzrostem magicznego szermierza.
- Byłeś ciężko ranny, Lantis? - zapytała, ale mężczyzna potrząsnął głową.
Mimo to rudowłosa dziewczyna nie przestała go obserwować, jakby spodziewała się przeniknąć jego myśli.
- Kiedy się walczy z Claiho, są tylko dwie możliwości - powiedział z westchnieniem guru Clef. - Albo odchodzisz cały, albo pozostajesz martwy. To nie jego wina, po prostu taka jest jego natura. Lantis zmusił go do pojedynku. I dowiedział się, czemu Claiho nie chciał z nim walczyć. To moja wina, powinienem był lepiej pilnować Lantisa.
- Uprzedziłem tylko zamiary Rafagi - zimno stwierdził ciemnowłosy Cail.
- I chyba dobrze - wtrącił się Ferio. - Wytrzymałeś wystarczająco długo, byśmy przywrócili Claiho do rzeczywistości. Rafaga musiał przy tym przyznać, że zginąłby na miejscu. Claiho jest dla nas za szybki.
- Ferio ma rację - potwierdził niechętnie Rafaga. - Ten... wojownik... jest poza naszym zasięgiem.
Caldina przytuliła się do jego ramienia, jakby chciała mu w ten sposób dodać otuchy.
- Ale nie chciał walczyć, więc nie może być zły - upomniała wojownika delikatnie Hikaru.
- A ona znowu swoje... - przewróciła oczami Umi. - Ja usilnie sugeruję pójść do swoich komnat i odpocząć. Coś mi mówi, że kiedy ten CLAIHO wróci do zamku, to czeka nas niezły bałagan.
Na twarzy Ferio wykwitł łobuzerski uśmiech. Taki sam, jak w czasach, kiedy był jeszcze zwykłym wędrownym nicponiem. Fuu zarumieniła się lekko na myśl, że ten uśmiech może oznaczać coś więcej niż dobry humor księcia Cephiro.
- Właśnie sam miałem zasugerować odpoczynek - kiwnął głową guru Clef. - Za godzinę lub dwie będzie śniadanie. Do tego czasu Claiho powinien się pojawić.
Magiczni Rycerze odeszli do swoich kwater w towarzystwie osób bliskich ich sercom. Caldina i Rafaga także się oddalili. Mistrz magów Cephiro ze stojącą tuż obok niego Presseą pozostali sami w obszernej sali.

* * *

Fuu przez całą drogę do swojej komnaty nic nie powiedziała. Przez jej głowę przemykało wiele myśli. Musiała przemyśleć tak wiele spraw. Ferio obserwował ją w ciszy, idąc obok. Zatrzymał się w drzwiach. Kiedy jednak Fuu podeszła do okna i wpatrzyła się smutno w krajobraz Cephiro, podszedł do niej i objął ją.
- Drżysz - powiedział. - To musi być dla ciebie okropne. Przeżyłaś tyle strasznych chwil w tym kraju, a teraz wracasz i okazuje się, że czeka cię ich jeszcze więcej. Musisz naprawdę niechętnie wracać do Cephiro.
- Tak by mogło być, gdyby nie ty, Ferio - powiedziała cicho dziewczyna i obróciwszy się objęła go, kładąc mu głowę na ramieniu. - Ty i wszyscy pozostali wspaniali ludzie, których tu poznałam. Ale nawet gdybym nie poznała ich wszystkich, ty jeden byś mi wystarczył. Po prostu smutno mi, że po tym wszystkim, co widzę w moim świecie, po tych kłamstwach, wojnach, morderstwach i zdradach przybywam do Cephiro i nawet tutaj nie mogę od tego odpocząć.
- Hej - powiedział Ferio muskając dłonią jej policzek. - Nie myśl już o tym. Wszystko będzie dobrze.
Całym sercem chciała wierzyć w jego słowa. Czy naprawdę pragnęła tak wiele? Chciała po prostu być szczęśliwa z mężczyzną, który był drogi jej sercu. Tak jak mówiła kiedyś Hikaru, to nie było jakieś wielkie życzenie. A przecież w czasie drugiej wizyty serce niemal stanęło jej w piersi na wspomnienie tego, co zrobiła jego rodzonej siostrze. Legenda legendą, ale fakty były takie, jakie były. Zabiła ją. Zamordowała Filar Cephiro własnymi rękoma. Ale on ani przez chwilę nie miał jej tego za złe. Naprawdę ją kochał. I ona jego też. Dzięki niemu mogła się uspokoić, ochłonąć i być wreszcie sobą. Nie musiała się o nic starać, ani niczego udowadniać. Przyjmował ją taką, jaka była - bez żadnych zastrzeżeń. To było wspaniałe uczucie.
- Pocałuj mnie, Ferio - poprosiła.
Spełnił jej prośbę. Na ten jeden moment przestał istnieć świat i wszyscy ukryci wrogowie. Byli tylko oni dwoje, kochali się i tylko to się liczyło. Bo w Cephiro siła serca jest wszystkim.

* * *

Umi kątem oka spoglądała na zmieszanego Ascotta idącego obok niej korytarzem. Z jednej strony chciałaby, aby choć raz postąpił stanowczo, z drugiej był słodki, kiedy tak się wahał, co by tu powiedzieć. Był od niej znacznie wyższy, a jednak nie miał w sobie nic z macho, którymi dziewczyna od zawsze serdecznie pogardzała. Doszli niemal do jej komnaty.
- Co myślisz o tym wszystkim, Ascott? - zagadnęła, aby dać mu pretekst do nawiązania rozmowy.
- Myślę, że czeka nas trudna walka - powiedział ponuro jej towarzysz. - Gdyby można było walczyć nie wplątując was w to, ja pierwszy byłbym za tym. Ale Claiho mówił, że jeśli was tu nie będzie, to nie mamy najmniejszych szans.
Poczuła lekkie zniecierpliwienie. Znowu to samo! Chyba dała mu już do tej pory wystarczająco dużo okazji. Nie mogła przecież czekać w nieskończoność.
- Nie chciałeś się ze mną widzieć, Ascott? - zapytała przekornie.
Nie chciała go peszyć, ale jeśli cokolwiek ma się zmienić, to będzie musiała nim pokierować. Nie mogła być jednak zbyt nachalna.
Młody Palu - czyli mistrz przywołań - zmieszał się.
- Nie, to nie to... Ja po prostu...
Umi otworzyła szeroko drzwi swojej komnaty.
- Oj, no przecież żartuję - zaśmiała się. - Doskonale wiem, dlaczego nie chciałeś nas w to mieszać. Próbowałeś mnie chronić, mam rację? Wejdź - dodała, wykonując gest "czuj się jak u siebie w domu".
Ascott poczerwieniał jak burak i zrobił krok wstecz, ale Umi złapała go za rękę i siłą wciągnęła do pokoju. Cała ta zabawa w kotka i myszkę trwała jej zdaniem i tak za długo.
- Właźże już do środka, głuptasie! - zawołała ze śmiechem zatrzaskując za nim drzwi. - Myślisz, że po to pozwoliłam ci się odprowadzić, żebyś mi uciekł spod samych drzwi?
Ascott nie miał na to żadnej odpowiedzi. Postąpił parę niepewnych kroków i usiadł na samym skrawku łóżka. Umi zdjęła lewą rękawiczkę, przy czym zniknął jej pancerz Magicznego Rycerza, i rzuciła ją na stolik stojący pod ścianą. Rzuciła Ascottowi uwodzicielskie spojrzenie. Gdyby ktoś myślał, że Ascott nie może być czerwieńszy, teraz by poznał swój błąd. Umi najwidoczniej rozbawiło to jeszcze bardziej. Ze śmiechem popchnęła chłopaka na łóżko, przygniatając go własnym ciałem, po czym czułym ruchem zdjęła mu z głowy jego firmową czapkę.
- Ależ... Umi... - Ascott zmieszany odwrócił wzrok od jej biustu rysującego się pod bluzką.
Umi była piękną dziewczyną o niemal idealnej figurze i doskonale o tym wiedziała. Potrafiła wykorzystać swą urodę. Miała go już w swoich sidłach i wiedziała o tym. Nie był w stanie jej się sprzeciwić, nawet gdyby chciał. Tym razem nie uda mu się zostawić jej samej. Ostatecznie chodzili ze sobą od roku, coś jej się więc chyba od niego należało.
- Co się stało, nie podobam ci się? - zaśmiała się przekornie.
- Podobasz mi się aż za bardzo - mruknął zawstydzony chłopiec.
- A co to znaczy "aż za bardzo"? - zapytała, nachylając się nad nim tak nisko, że czuł na twarzy jej oddech.
Ascott tylko przełknął ślinę. Umi nachyliła się.
- Tak bardzo, że co chciałbyś zrobić? - szepnęła mu do ucha.
Policzki chłopca, które przed chwilą nieco straciły rumieniec, teraz ponownie zapłonęły czerwienią.
- No dalej, powiedz mi - ponagliła, drażniąc go bliskością swojej twarzy. - Głuptasku, przecież od dawna chcesz mnie pocałować. Myślisz, że ja tego nie chcę? Spotykamy się już od jakiegoś czasu, więc to naturalne.
To go ośmieliło i odważył się dotknąć dłonią jej ramienia. Potem, bardzo powoli, objął ją w talii. Umi zmrużyła oczy, rozkoszując się dotykiem jego dłoni. Nareszcie! Spojrzała na niego.
- Śmiało, przytul mnie - uśmiechnęła się, kiedy spełnił jej prośbę. - Nie jestem ze szkła. O tak.
A potem, zanim miał czas cokolwiek zrobić, nachyliła się i pocałowała go w usta. Ascott był zaskoczony, ale już po chwili przestał o tym myśleć i przytulił ją mocniej do siebie. Umi nie tylko nie protestowała, ale przylgnęła do niego całym ciałem. Żadne z nich nie potrafiłoby powiedzieć, jak długo trwał ten pocałunek, ale z całą pewnością nie był jedyny, ani nawet nie najdłuższy.

* * *

Krocząca korytarzem para prezentowała się co najmniej osobliwie. Wysoki, barczysty mężczyzna w czarnym napierśniku, przy nim zaś malutka, rudowłosa dziewczyna w czerwonej zbroi Magicznego Rycerza, która głową sięgała swojemu towarzyszowi nieco powyżej pasa.
Hikaru nie przyznałaby się do tego przed nikim, ale słowa Umi na temat Eagle'a i Lantisa zapadły jej głęboko w pamięć. Nie chciała zranić żadnego z nich.
- Lantis... - zaczęła niepewnie.
- Hmm? - spojrzał na nią z wysokości swoich dwóch metrów.
- Pamiętasz ten dzień... kiedy... - Hikaru patrzyła w podłogę - kiedy rozmawialiśmy o małżeństwie? I powiedziałam, że chciałabym być z tobą i Eagle'em...
Lantis nie odpowiedział, tylko przyglądał jej się z dziwnym wyrazem twarzy.
- Ja... przepraszam cię... - wyjąkała. - Chyba nie powinnam tak mówić. Bo Umi uświadomiła mi, że przecież można ożenić się tylko z jedną osobą, więc to było... głupie...
- Rozumiem, dlaczego to powiedziałaś - powiedział Lantis tak spokojnie, że każdy, wyjąwszy nieobecnego Eagle'a, mógłby dać się zwieść. - Nie czujesz nic szczególnego do żadnego z nas.
- Nie, to nie do końca tak - zaprzeczyła żywiołowo Hikaru. - Ja po prostu jak zwykle nie zastanawiałam się, o czym mówię. Umi ma chyba rację, jestem bardzo dziecinna. Może to dlatego, że przez całe życie najwięcej czasu spędzałam z moimi braćmi. Fuu mówi, że jej zdaniem was obu też traktuję jak starszych braci.
- Nie martw się tym, Hikaru - uspokoił ją Lantis. - Wszystko się ułoży.
Jej słowa rozproszyły wiele jego obaw. Zabrzmiało to tak, jakby zaczynała sobie to wszystko porządkować w głowie. A jeśli tak było, to może nie będzie musiał czekać tak długo, jak z początku myślał.
- A przy okazji, co jest między Eagle'em i Tartą? - zapytała dziewczyna ciekawie. - Umi i Fuu mówią, że ostatnio spędzali ze sobą dużo czasu. I jak tak pomyślę, to faktycznie Eagle wyganiał nas na spacer i nie wiadomo, co w tym czasie porabiał. Nic mi nigdy nie wspominał o Tarcie i nim.
- Nie chciał cię martwić - powiedział Lantis. - Obawiał się, że możesz być o Tartę troszkę zazdrosna.
- No co on, przecież to wspaniale, że się z Tartą dogadują! - ucieszyła się Hikaru.
Jej śmiech był jak promień słońca w pochmurny dzień. Zadziwiające, jak jedna osoba potrafi odegnać troski drugiej.
- Eagle robi co może, żebyśmy spędzali ze sobą jak najwięcej czasu - Lantis zaśmiał się lekko, zupełnie jakby nie był Lantisem. - Szczerze mówiąc to było mi z tym trochę nieswojo. Nie chciałem, żeby się dla mnie poświęcał. Dopiero kiedy zobaczyłem go razem z Tartą, zrozumiałem.
- Cóż, to teraz na serio będziesz skazany na mnie - Hikaru zaśmiała się z rozbawieniem. - Umi i Fuu będą stawać na uszach, żeby tylko wmówić w nas, jacy to jesteśmy razem szczęśliwi.
Lantis spojrzał na nią i uniósł brwi, jakby chciał zapytać: "a nie jesteśmy?", ale Hikaru wcale nie zauważyła tego spojrzenia. Swoim zwyczajem lekko biegła przed mężczyzną, zasypując go co i rusz nowymi spostrzeżeniami odnośnie widzianego przez okna pałacu kolorowego krajobrazu Cephiro. Lantis ze swej strony poinformował ją o tym, że mała, upierdliwa wróżka Primera definitywnie wyprowadziła się z zamku. Przypuszczał, że wpadł jej w oko ktoś jej rozmiarów. Nie protestował, kiedy Hikaru zarzuciła go pytaniami. Był najwidoczniej rad, że dziewczyna czuje się z nim tak swobodnie. Z początku było między nimi wiele nieporozumień. Trzeba było wiele czasu i rozmów, by Hikaru przestała wracać myślą do fatalnej walki z jego starszym bratem, Zagato. Zresztą na ile Lantis mógł to ocenić, Eagle stawał wręcz na uszach, by Hikaru przestała być w obecności Lantisa taka spięta. A dla kogoś, kto - jak Eagle - walkę o pozycję Filaru przypłacił ładnymi kilkoma miesiącami śpiączki, stawanie na uszach było sprawą nawet znacznie trudniejszą niż normalnie. Na szczęście w miarę szybko zdołał wydobrzeć.
- Hikaru - odezwał się w końcu Lantis. - Miałaś odpocząć przed śniadaniem.
- Ano tak... - uśmiechnęła się rozbrajająco mała "wiewiórka". - Odprowadzisz mnie do pokoju?
Czy ją odprowadzi? Mógłby nawet zanieść ją tam siedzącą na jego ramieniu, gdyby sobie tego zażyczyła.
- Chodźmy - rzucił krótko, skręcając w odpowiedni korytarz.

* * *

Problemem dziwaków jest to, że jak taki zachowa się choć odrobinę normalnie, jego otoczenie natychmiast to zauważa. Claiho, wbrew oczekiwaniom, nie zjawił się na śniadaniu, ale mało kto poświęcił temu więcej niż jedną myśl. Sensacją natomiast stała się zmiana w zachowaniu Umi i Ascotta, która była oczywista dla wszystkich od pierwszego spojrzenia. Natychmiast też rozpoczęły swój haniebny żywot najrozmaitsze posądzenia, teorie i hipotezy. Niemniej rozmawiano szeptem i dyskretnie.
- Hikaru, wiesz może, co się stało między Umi i Ascottem? - zapytała cicho Caldina.
Hikaru zaprzeczyła energicznie.
- Myślę, że to ich prywatna sprawa - uspokajała Fuu. - Zresztą skąd my dwie mamy wiedzieć? Byli sami w pokoju.
- Znacie Umi najlepiej - nie dawała za wygraną Caldina.
- Ascott siedzi znacznie bliżej Umi niż zazwyczaj - zauważyła w zamyśleniu siedząca niedaleko Pressea.
- Pressea, chyba nie myślisz, że oni... - Caldina zasłoniła usta ręką, by nie powiedzieć za dużo.
- Ze oni co? - nie zrozumiała Hikaru.
Caldina spojrzała na nią z niedowierzaniem. Pressea uśmiechnęła się ciepło.
- Nasza kochana, mała siostrzyczka oczywiście o niczym nie wie - zaśmiała się Fuu. - Nic dziwnego, że tak traktujesz Lantisa i Eagle'a.
- Fuu, chyba nie myślisz, że posunęliby się aż tak daleko? - dopytywała się Caldina. - Nie dalej jak tydzień temu sama słyszałam, jak Umi narzekała, że Ascott boi się jej dotyku jak ognia.
- Ogień ma to do siebie, że szybko strzela w górę kiedy pokona przeszkody - zauważyła Fuu. - Ale nie sądzę, żeby zaszli aż tak daleko. Chociaż jak znam Umi, to cokolwiek się między nimi stało, stało się z jej inicjatywy.
Hikaru wodziła oczyma od Fuu do Caldiny i spowrotem, jakby oczekując na wyjaśnienia. Umi natomiast nie byłaby sobą, gdyby nie zauważyła cichej rozmowy Pressei, Caldiny i Fuu.
- No tak, pomyśleć, że to chłopcy podobno są zboczeni - powiedziała. - Pocałowaliśmy się, to wszystko.
- Umi! - siedzący kilka krzeseł od niej Ascott zrobił się cały czerwony i zapewne schowałby się pod krzesłem, gdyby nadal był tak niski jak niegdyś.
- Mówiłam, że to nic wielkiego - wzruszyła ramionami Fuu, której siedzący po przeciwnej stronie stołu Ferio posłał w tej chwili znaczący uśmiech.
Hikaru spojrzała na Umi i Ascotta, potem na Fuu i Ferio i otworzyła usta, żeby o coś zapytać. Ale nagle speszyła się i pochyliła głowę nisko nad talerzem. Umi i Fuu spojrzały po sobie i wybuchnęły śmiechem.
Posiłek miał się ku końcowi, kiedy guru Clef wstał gwałtownie. Na jego twarzy odbiło się zaskoczenie. Lantis, Rafaga i Ferio natychmiast zerwali się z miejsc.
- Co się stało, guru Clefie? - zapytał ostro magiczny szermierz.
- Ostrzeżenie od Claiho! - powiedział Clef. - Wróg w zamku! Jest w części mieszkalnej!
Wojownicy natychmiast wybiegli, za nimi pośpieszyli Ascott i Caldina, a w chwilę potem Magiczni Rycerze.
- Nie do wiary! - wykrztusiła totalnie zaskoczona Pressea. - Jak tu się dostał bez twojej wiedzy, guru Clefie?
Ale mały mistrz magów Cephiro nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie.

* * *

Kiedy Magiczni Rycerze oraz ich przyjaciele dotarli na miejsce walki, zastali tylko Claiho wpatrującego się surowo w małą, jasnowłosą dziewczynkę o niebieskich oczach. Oczy mężczyzny płonęły szkarłatnym ogniem.
- Poznaję ją - powiedział Rafaga. - Dwa dni temu jej rodzinną wioskę zniszczył potwór. Kiedy tam przybyłem, znalazłem tylko ją. Nie udało mi się wytropić bestii. Pożar strawił wioskę i nie mogłem jej zostawić.
- Panie Claiho, gdzie jest wróg? - zapytała na wszelki wypadek Fuu.
Zapytany tylko skinął głową w stronę dziewczynki. Rafaga powoli, groźnie wyciągnął z pochwy swój miecz. Lantis i Ferio poszli w jego ślady. Dziecko cofnęło się, najwyraźniej przerażone.
- Ale to tylko dziewczynka! - zawołała Hikaru.
Umi nie była tego taka pewna. Fuu spojrzała na Ferio i w jego oczach dostrzegła zdecydowanie. Przywołała swoją broń. Umi uniosła ze zdumieniem brwi, ale poszła w ślady Fuu.
- Panienko, ratuj mnie! - zawołała mała, wyciągając ręce do Hikaru.
Reakcja Claiho była co najmniej szokująca.
- FIREBALL!
Hikaru rzuciła się na pomoc dziewczynce, wydobywając z rękawiczki swój miecz. Ale nie miała najmniejszej szansy zdążyć. Areną wstrząsnął potężny wybuch. Ku osłupieniu towarzystwa pomiędzy płomieniami stała nietknięta dziewczynka. Hikaru stanęła jak wryta, nie wiedząc, co myśleć o tej całej sytuacji. Umi zmarszczyła brwi i stanęła w pozycji bojowej. Fuu natomiast nie wydawała się nadmiernie zaskoczona takim obrotem spraw.
- To było naprawdę inteligentne z twojej strony - rzucił ironicznie Claiho w stronę swojej ofiary. - Udało ci się opętać tą dziewczynkę i dostać się do zamku tuż pod nosem tak potężnego maga jak guru Clef. A potem jak idiotka zasłoniłaś się ognistą tarczą przed fireballem, zupełnie obnażając swoje nadnaturalne moce. I to pomimo, że normalny ogień cię nie zabija. Doprawdy, fuszerka godna podziwu.
Dziewczynka rozpłakała się. Ascott i Caldina stali nieco z tyłu. Hikaru nadal trzymała w dłoni miecz, ale nie wiedziała już, co robić. Umi i Fuu obserwowały domniemaną dziewczynkę.
Płonące krwistym szkarłatem oczy Claiho nagle zamigotały, przygasły, po czym zajaśniały złocistym blaskiem.
- Ucieczka jest bezcelowa - powiedział twardo mężczyzna. - Kamuflaż jest bezcelowy. Opór jest bezcelowy. Ja jestem Beast Hunter Claiho. I jestem Kanshisha.
Płacz dziewczynki urwał się jak nożem uciął. Jej oczy błysnęły niczym dwie pomarańczowe latarnie.
- Kanshisha! - powiedziało rzekome dziecko nienaturalnie rezonującym głosem. - Strażnik, który odsyła nas w ciemność! Morderca! Wszyscy Kanshisha muszą zginąć!
Claiho i shinma długą chwilę obserwowali się uważnie, przygotowując się do starcia.
- Jej wioskę zniszczył jakiś potwór, zapewne inny shinma - rzucił Rafaga. - Zakładałem, że w wyniku walki ktoś zaprószył ogień, ale nie mogłem zrozumieć, dlaczego wszystko spłonęło tak doszczętnie. Ani śladu metalu czy ceramiki, nic. Potwór nie wszystkich zabił. Może nawet nikogo nie zabił. Spaliła wioskę. To jedyne wyjaśnienie.
- Ona jest ogniem, a niszczenie jest przeznaczeniem ognia - powiedział Claiho. - Ogniści shinma często tacy są.
Shinma nagle stanęła w płomieniach i rzuciła w stronę napastników ścianę ognia. Lantis natychmiast rzucił magiczną tarczę, ale ogień przedarł się przez nią. Magiczny szermierz ledwie miał dość czasu, by zrobić unik. Stojąca za nim Hikaru odruchowo zasłoniła się mieczem, ale w tej samej chwili Fuu rzuciła swoje zaklęcie.
- WIATR OBRONNY!
Ognisty atak zatrzymał się na jej magicznej tarczy. Rafaga natychmiast ciął mieczem, posyłając w przeciwniczkę własny pocisk. I nie był jedynym, który zaatakował.
- SUNDACE! WEZWANIE BŁYSKAWIC! - krzyknął Lantis, wznosząc swój magiczny miecz.
Broń magicznego szarmierza błysnęła. W jaskrawą klingę uderzyła błyskawica, którą w chwilę później Cail posłał w przeciwniczkę.
- ASKIS! UDERZENIE GROMU! - dołączył do ofensywy Ascott.
Ale shinma zasłoniła się ognistą ścianą, na której zatrzymały się pioruny. Umi natychmiast dostrzegła swoją szansę.
- WODNY SMOK!
Strumień wodny w kształcie smoka uderzył w ognistą ścianę, osłabiając ją. Jednak zaklęcie nie zdołało się przebić. Atak Umi stał się jednak sygnałem. Hikaru podbiegła do przodu, uniosła swoje płonące jaskrawo ostrze i machnęła nim poziomo. Fala oślepiającej energii rozniosła na strzępy ognistą barierę, rzucając shinmą o ścianę.
- Demonie... - rzucił krótko Claiho, a pomiędzy jego dłońmi błysnął błękitny płomień. - PRECZ!
Dziewczynka błyskawicznym unikiem zdołała ocalić się od trafienia pociskiem. Był tam jednak Ferio, który ładnym cięciem zza głowy rozrąbał przeciwniczkę pół. Szczątki błysnęły szkarłatnym płomieniem, zmuszając Ferio do odskoku. Po chwili dwa fragmenty połączyły się w całość. Ferio - przeczuwając kłopoty - wycofał się na z góry upatrzone pozycje. Shinma natychmiast rzuciła w niego ogniem, ale i tym razem Fuu była na posterunku.
- WIATR OBRONNY!
Ognisty pocisk rozbił się o ścianę zielonego wiatru.
Ku zaskoczeniu niemal wszystkich tuż przed shinmą jak spod ziemi wyrosła niewielka postać Hikaru. Przeciwniczka rzuciła w nią ognisty pocisk, który jednak Hikaru odbiła falą białej energii. Rudowłosa wojowniczka obróciła się, korzystając z energii dopiero co zadanego cięcia, po czym wymierzyła w shinmę lewą dłoń w rękawiczce ozdobionej dużym, czerwonym kamieniem.
- PŁOMIENNA STRZAŁA!
Rękawiczka błysnęła czerwonym światłem. Ogniste pociski wystrzeliły w stronę shinmy. Atak z odległości niewiele ponad pięciu metrów musiał trafić i trafił, rzucając przeciwniczkę na ścianę. Hikaru dobiegła do shinmy, wbijając jej swoje płonące białą energią ostrze w brzuch.
Pozostali mogi się tylko przyglądać, bowiem ich ataki mogłyby poważnie zaszkodzić rudowłosej wojowniczce. Rafaga i Ferio zasłonili Umi i Fuu. Lantis śledził spokojnym wzrokiem walkę ze świetlistym mieczem w dłoni. Ascott i Caldina stali nieco z tyłu. Żadne z nich nie specjalizowało się w walce wręcz, choć Caldina posługiwała się swoimi sztyletami całkiem nieźle.
- SZKARŁATNA BŁYSKAWICA!
Shinma krzyknęła, porażona rubinowymi błyskawicami, ale nie padła. Hikaru wyrwała swój miecz, odskoczyła i poczęstowała ją jeszcze jedną lawiną jaskrawej energii. Tym razem do jej ataku dołączyły Umi i Fuu.
- LODOWE OSTRZA!
- SZMARAGDOWY TAJFUN!
Przeciwniczka padła, po czym powstała niepewnie. Jej ciało było miejscami zwęglone i dymiło. Potrząsnęła głową, najwyraźniej usiłując zebrać myśli. Tuż przed nią opadł na ziemię Claiho. Jego oczy płonęły złocistym ogniem
- Demonie... - wycedził, groźnie przelewając strumień błękitnego ognia z jednej ręki do drugiej - Precz!
Tym razem atak był bezbłędny. I skuteczny. Strumień płomieni dosięgnął shinmy i spopielił ją na miejscu.
Magiczni Rycerze odesłali miecze do ornamentów na lewych rękawiczkach.
- To nie koniec, w sąsiedniej wiosce był podobny przypadek - warknął Rafaga. - Ferio tam był, przyprowadził ze sobą chłopca. On też może być shinma.
- Nie trudźcie się, chłopiec uciekł z zamku - rozległ się naraz głos guru Clefa. - Proszę wszystkich do sali tronowej, mamy poważny problem!
Towarzystwo pośpiesznie usłuchało wezwania.

* * *

- Od jakiegoś czasu męczyły mnie dziwne przeczucia - mówił guru Clef. - Claiho mówił, że to może być skutek crossovera, który sprawia, że prawa Cephiro chwieją się w posadach. Przed chwilą odkryłem, skąd pochodziły te przeczucia. W Cephiro pojawiła się nowa, nieznana dotąd kraina. Spójrzcie!
Mały mag poruszył laską i pośrodku sali zmaterializował się trójwymiarowy wizerunek spustoszonej krainy. Obraz przemieszczał się, odkrywając zniszczone miasta i miliony martwych ciał. Jedno z miast było bardzo charakterystyczne, bo oparte na planie pentagramu.
- Cztery wymiary wszechświata Slayers zostały zaatakowane i zniszczone - rzucił ponuro Claiho.
Magiczni Rycerze spojrzeli po sobie. To określenie niewiele im mówiło. Pozostali jednak wydawali się mniej więcej rozumieć, o co chodzi.
- To jest jakiś inny świat? - zapytała Umi. - Coś jak nasz?
- Nie do końca - potrząsnął głową Łowca. - To zupełnie osobna przestrzeń. Bez crossovera praktycznie nie ma sposobu, by dostać się z tamtego świata do Cephiro. Niemożliwe jest utworzenie stamtąd drogi do Cephiro, tak jak z Autozamu, Cizety i Fahrenu. Nie można też mieszkańców tamtego świata wezwać tutaj jako Magicznych Rycerzy. Guru Clefie, mógłbym prosić o pokazanie jeszcze raz tych ruin opartych na planie pentagramu?
Clef kiwnął głową i spełnił prośbę.
- Przed wami ruiny Sailuune, miasta Białej Magii - poinformował grobowym tonem Claiho.
Hikaru i Fuu obserwowały Łowcę, uważnie słuchając jego słów.
- Skąd wiesz? - nie rezygnowała Umi.
Nie wyglądała na przekonaną do nieznajomego wojownika. I trudno było jej się dziwić.
- Claiho jest podróżnikiem bez domu - odezwał się guru Clef. - Zna wiele światów i ich mieszkańców.
Fuu wyjaśniała coś szeptem Hikaru. Umi natomiast przysłuchiwała się temu z rezerwą.
- Zaczynam się niepokoić - powiedział Claiho. - Miejmy nadzieję, że NSX, Bravada i Dome nie wpadną w kłopoty po drodze. Przestaję rozumieć, co tu się właściwie dzieje.
Caldina ujęła się pod boki z bojową miną. Pressea natomiast zakryła usta dłonią. Umi i Fuu spojrzały po sobie.
- Eagle nie podda się łatwo - mruknął Lantis do Hikaru, która wyglądała na przestraszoną.
Claiho posłał mistrzowi magów ponure spojrzenie. Magiczny szermierz to dostrzegł i lekko zmarszczył brwi.
- Lantis, od dziś nie ruszasz się na krok od boku Hikaru - powiedział stanowczo guru Clef.
- Ale... - dziewczęta były kompletnie zaskoczone ostrym tonem małego maga.
- Hikaru rzuciła się na pomoc shinmie - powiedział Claiho. - Inne shinma dowiedzą się o tym. Będa próbowały opętać Hikaru i obrócić przeciwko nam. To samo tyczy się w pewnym stopniu Umi i Fuu.
Rafaga i Ferio wymienili spojrzenia.
- Clef i Claiho mają rację - powiedział wojownik. - Powinnyście od teraz mówić o wszystkim Ascottowi, Lantisowi i Ferio. Każdy detal może być ważny. Wróg zna słabość Hikaru. Możemy być pewni, że to wykorzysta.
- Na szczęście na ile mogę to stwierdzić, to Fuu i Ferio znają się dość dobrze, a i Umi poczyniła z Ascottem pewne postępy - zaśmiała się Caldina. - Doprawdy, panienki, przysparzacie mi tyle zmartwień...
- Tylko nam nie mów, że nie ma kto cię pocieszyć! - odgryzła się zarumieniona Umi.
Caldina i Rafaga spojrzeli na siebie i roześmieli się. Niemniej Magiczni Rycerze nie wyglądali na podniesionych na duchu. Hikaru i Fuu niemal się nie odzywały. Jedynie Umi trzymała jako taki rezon.
- Magiczni Rycerze - odezwała się naraz milcząca do tej pory Pressea. - Wiem, że to dla was bardzo ciężkie, ale musicie myśleć przede wszystkim o walce z shinma. Będą ofiary, ale tym razem jest kompletnie inaczej. Jeśli wygramy, wszystko będzie w porządku, nikt nie zginie.
Ton jej głosu był ciepły i dodawał otuchy.
- Nie rozumiem... - powiedziała niepewnie Hikaru.
- Ja też nie - przyznała Fuu. - Będą ofiary, ale ich nie będzie?
Obecni jak na komendę spojrzeli na Claiho. Umi skrzyżowała ręce na piersiach. Ascott zerknął na nią niepewnie.
- Każdy crossover ma swój powód - powiedział Łowca. - Coś, co przerwało barierę dzielącą światy. Jeśli powód crossovera zostanie wyeliminowany, a intruzi wygnani, crossover się skończy. Czas wówczas zatrzyma się i powróci na swoje miejsce. Wydarzenia z crossovera zostaną wymazane z waszej pamięci i pozostaną tylko gdzieś na dnie wspomnień. Ale jeśli światy zaczną się mieszać do tego stopnia, że wygnanie intruzów stanie się niemożliwe, to z biegiem czasu równowaga rzeczywistości zostaje zachwiana. Czasoprzestrzeń zaczyna się chwiać i pęka. Świat przestaje istnieć. Jeśli runą wszystkie światy zaplątane w crossover, zostaną stracone na zawsze.
Umi zmarszczyła brwi z irytacją. Najwyraźniej nie do końca rozumiała wyjaśnienia. Fuu natomiast wpatrywała się w Claiho, najwidoczniej przetrawiając w myśli jego słowa.
- Czy to znaczy, że ten świat, w którym było Sailuune jest już stracony? - zapytała Hikau takim tonem, jakby za chwilę miała się rozpłakać.
Lantis uścisnął ją za rękę i Hikaru z westchnieniem przytuliła się do niego.
- Część tamtego świata jeszcze istnieje - przypomniał guru Clef.
- Los świata Slayers jest obecnie w waszych rękach - Claiho spojrzał z napięciem na dziewczęta. - Od was zależy, czy powstrzymamy crossover.
Fuu spojrzała ze zmartwieniem na Ferio. Książę Cephiro uśmiechnął się do niej ciepło. Hikaru zmarszczyła brwi, a w jej oczach błysnęło zdecydowanie.
- Zaczynam mieć powoli dość ciągłego powtarzania, jak wiele ode mnie zależy - burknęła buntowniczo Umi.

CDN
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Dzieła stu i jeden światów Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

Bright free theme by spleen stylerbb.net & programosy.pl
Regulamin